Po obiedzie w restauracjii na Obidowej (godz.13.00) Ruszamy grzbietem w kierunku Starych Wierchów. Na ziemi leży kilkanaście cm tzw. świeżego puchu. Powietrze zamglone, lecz słońce prześwieca. Już na początku Rudy znajduje w plecaku dziwną rzecz. Po bliższym przyjrzeniu okazało się, że jest to coś słodkiego. Z powodu świeżego śniegu idzie się wolno. Około 16. dochodzimy do schroniska na Starych Wierchach. Załatwiamy sobie nocleg i w małej jadalni próbujemy życia towarzyskiego. Przy sąsiednim stole siedzi kilka osób (podobno nie ma brzydkich kobiet). Piwa na szczęście jest dosyć i już po czwartym okazuje się, że są to miłe dziewczyny z uniwersytetu w Białymstoku, miłośniczki Bagien Biebrzańskich. Mamy nawet wspólną znajomą Dla nas - starą wiedźmę która nasłała na nas straż parkową na Białym Grądzie, dla nich - dobrą koleżanką.
Rankiem opuszczamy schronisko i kierujemy się w stronę Turbacza. W trudzie podchodzimy na przełęcz Rozdziele. W schronisku na Turbaczu wypijamy małe piwo i zaczynamy zjazd. Niestety, kopny śnieg uniemożliwia zjazd do Łopusznej, co było pierwotnym planem. Wybieramy więc powtórkę z 2004 r. i zjeżdżamy do Kowańca.
I - 5,7km,224m II - 14,2km, 452m

POWRóT